Według obliczeń pod zanieczyszczonym niebem żyje 94% mieszkańców. Taki stan rzeczy bardzo niekorzystnie wpływa nie tylko na ludzi, ale także na funkcjonowanie przyrody, a w szczególności zwierząt.

O jaśniejącym niebie zaczęło być głośno stosunkowo niedawno, bo dopiero w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku. Wynikało to wprost z obserwacji astronomów, dla których stało się jasne, że obserwatoria astronomiczne w miastach przestały spełniać swoje funkcje. Większości gwiazd po prostu nie widać, albo widać bardzo słabo. Obecnie dane pomiarowe jasno wskazują, że widoczność gwiazd w miastach jest kilkadziesiąt razy mniejsza niż w strefach ciemnego nieba. Praktycznie wygląda to w ten sposób, że w Warszawie przy dobrej pogodzie możemy zobaczyć od kilkudziesięciu do maksymalnie 200 gwiazd. W strefach niezanieczyszczonych światłem do koło 7000.

Z tych m.in. powodów na całym świecie zaczęły powstawać tzw. strefy ciemnego (lub czystego) nieba, nazywane nieprzypadkowo ostojami naturalnego ekosystemu z naturalnym rytmem nocy i dnia. W niektórych krajach takie miejsca zyskują status rezerwatu przyrody.

W wielu takich miejscach z powodzeniem rozwija się tzw. astroturystyka obserwacyjna, która daje impuls do rozwoju gospodarczego tych terenów. Prowadzone są przy tym zakrojone na ponadlokalną skalę działania edukacyjne i promocyjne.

W Polsce na większym obszarze powstały dotychczas dwie takie strefy – w Bieszczadach i Górach Izerskich oraz kilka mniejszych na poziomie lokalnym.

Ogromnym „potencjałem” w tym zakresie wyróżniają się tereny Polesia Lubelskiego, na których przeprowadzono już pierwsze działania informacyjne w tym zakresie. Na obszarze tym astroturystyka może stać się bodźcem do rozwoju turystyki pobytowej, a to z  kolei może pociągnąć za sobą rozwój bazy noclegowej oraz pozostałych ofert turystycznych.